Nie pudrujmy już sińców – systemowa refleksja o Polsce i przemocy symbolicznej
- Małgorzata IRI Jakubowska
- 4 dni temu
- 2 minut(y) czytania
Nie pudrujmy już sińców. Serio.
Siedzą dwie kobiety w kawiarni. Obie z pięknym make-upem. I z podbitym okiem.
Jedna mówi: „Mój mąż nosi dres i krzyczy. Ale przynajmniej nie udaje”.
Druga: „A mój? Elegancki. Tłumaczy, że to wszystko dla mojego dobra. Przynajmniej ma klasę”.
No cudownie. Elita w bólu.
I teraz obie się przekrzykują, która z nich ma lepszego oprawcę. Którym pudrem zakryć sińce. Jak trzymać pion, żeby nikt się nie zorientował.
Tylko że żadna nie zadaje sobie pytania:
„Dlaczego, do cholery, ja się w ogóle na to godzę?”

Tak, ta scena wpadła mi do głowy po ogłoszeniu wyników II tury.
Czytam komentarze, wyzwiska, pełne polotu „argumenty” typu: idioci, lemingi, mohery, zdrajcy, wsioki, pachołki, warszawka… i mam jedno pytanie: czy ktoś tu w ogóle jeszcze widzi człowieka po drugiej stronie?
Wiem, że boli. Wszystkich. I tych, co zagłosowali „za”, i tych, co zagłosowali „przeciwko”. Ale mleko się rozlało. I teraz zamiast dalej dyskutować, która partia ma bardziej miękki bejsbol i wyższy poziom zaawansowania w hipokryzji, trzeba by może w końcu zapytać: co teraz?
Nie jestem ekspertem od polityki. Jeszcze nie.
Ale nie jestem też idiotką.
Widzę mechanizmy. Widzę przemoc w białych rękawiczkach. I tę w dresie też.
Od lat pracuję z systemami, traumą i transformacją. I widzę, jak to wszystko pięknie gra:
– trauma przekazywana z pokolenia na pokolenie
– lojalność wobec ofiar i oprawców, bo „przecież dziadek też tak miał”
– projekcje, wyparcie, tłumaczenia, racjonalizacje...
– i wieczne “co ja mogę?” "przecież to ICH wina!"
No więc tak: możesz. Ale nie przez cudze ręce. Przez siebie.
Więc zanim znowu oddasz głos „przeciwko komuś” – oddaj go sobie.
Powiedz „stop”:
– swojej bierności
– swojemu zaprzeczaniu
– swojej potrzebie, żeby wszystko było „jakoś” w "świętym spokoju"
I nie, nie mówię tego z wyżyn moralnych.
Mówię jako osoba, która sama musiała uznać, ile razy godziła się na coś, co ją raniło.
Mówię jako ktoś, kto przestał pudrować.
Bo pudrowanie boli bardziej niż rana.
Gdybym miała zacząć zmianę, zrobiłabym trzy rzeczy:
Zaczęła od siebie – przegląd historii życia i to bez lukru.
Zobaczyła, jakie mechanizmy mnie kształtują – rodzinne, społeczne, narodowe.
Zebrała ludzi, którzy też nie chcą już żyć w udawaniu, że „to tylko polityka”.
Bo jeśli tego nie przepracujemy wewnętrznie, to choćbyśmy codziennie zmieniali rząd, to i tak za pięć lat znowu będziemy siedzieć przy tym samym stole – z nowymi nazwiskami na urnach, ale z tym samym siniakiem pod okiem.
Nie mam dla Ciebie programu naprawy państwa.
Nie tworzę partii.
Ale mam propozycję:
Przestańmy się kłócić, kto lepiej pudruje.
Zobaczmy ranę.
I uznajmy, że możemy przestać żyć w mechanizmie przemocy.
Bo ten kraj nie potrzebuje już więcej makijażu.
Potrzebuje uzdrowienia.
Ja zaczynam.
Od siebie.
A Ty?
Małgorzata IRI Jakubowska
Czasem łagodna. Czasem wkurzona. Zawsze systemowo.
Dla Polski, która może w końcu przestać udawać, że „wszystko jest dobrze”.
Comments