Pisałam, bo w słowach mogłam bezpiecznie rozplątywać supły w środku. Nie wiedziałam, że to, co tworzę, jest moją nieświadomą terapią. Że każdy wers to ukryty krzyk. Każda metafora – niedokończona modlitwa o ratunek.
Dziś wracam do tamtych zapisków – brudnopisów z życia.
Nie jako ofiara tamtego stanu. Lecz jako kobieta, która widzi więcej.