top of page
Zdjęcie autoraMałgorzata IRI Jakubowska

Zagłada kwiatów trwa - jesteś sprawcą.

La la la "zagłada kwiatów trwa!" - śpiewam sobie pod nosem wespół w zespół z Kaśką Nosowską, mijając w drodze do pracy kolejne murki, płoty i ogródki i donice. I dotarło do mnie, że oto pod moimi stopami, kolorowe Istoty żyją pełnym kwiatem - ile się da, gdzie się da i... póki się da. Z kolejnym refrenem Hey dotarło do mnie. Nie jestem taka niewinna, za jaką chciałabym uchodzić w swoich oczach.

🏵️🏵️🏵️🏵️

Dzikuny rosnące pod płotami, żyją bardzo intensywnie, w końcu w każdej chwili mogą zginąć: wyrwane przez właściciela posesji, do której się przytuliły, oblane chemią na chwasty czy zadeptane przez przechodnia.

🌷🌷🌷🌷

Udomowione robią co mogą, by z kawałka donicy wydobyć max koloru i zieleni. W strachu, że jak tak dalej będzie upalnie a obozowy strażnik o konewce zapomni bo się zasiedzi przy Facebooku to...

🌾🌾🌾🌾

Te ogródkowe, wydaje się, że są grzecznie uśmiechnięte, pozornie ułożyły się do porządku wprowadzonego przez człowieka. Przystrzyżone i przycięte równo pod granice rabatki. Ale o czym marzą patrząc przez liście na słońce?

Dla wielu z tych kwiatów jestem sprawcą - wpływam znacząco na ich życie.. A przecież nie tylko z kwiatów, kotów czy rybek składają się moje relacje. Na życie innych ludzi też wpływam (chcąc nie chcąc), i to zapewne nie zawsze jest dla nich powód, by skakać pod sufit ze szczęścia...

W końcu nawet przy najlepszych wiatrach i w pełni szacunku, nie da się wszystkich uszczęśliwić, a choćby i zadowolić. A co dopiero, gdy się samemu było ofiarą? I to ofiarą swoich bliskich np. mamy i taty. Ofiarą, które nie chce lub nie potrafi się do tego przyznać, przeżyć i zintegrować tę traumę. Ofiarę, która w swoim nieprzeżytym "straumatyzowaniu" sama staje się sprawcą i tu z kolei nie potrafi, boi się lub nie chce przyjąć do świadomości tego co robi, że o przyjęciu odpowiedzialności już nie wspomnę.

🏵️🏵️🏵️🏵️

Straumatyzowany i uwikłany w losy Rodziców lub Przodków Rodzic, traumatyzuje Dziecko. Dziecko dorasta, samo staje się Rodzicem i niepostrzeżenie dla siebie, z ofiary staje się sprawcą. Sprawcą traumy swojego dziecka. Traumatyzować dziecko można w nieobecności rodzica przy dziecku (nawet nieobecność duchem potrafi zostawić ślad), nadopiekuńczości, nadmiernej kontroli, w krzyku, braku uwagi, nieumiejętności kochania i wsparcia dziecka. A po drodze to dorosłe ale straumatyzowane Dziecko zazwyczaj "odtwarza" tą swoją nieprzeżytą traumę: w związku, w relacjach w pracy, z kontakcie z nauczycielami, współpracownikami, klientami itd. I żyje w niepokoju, poczuciu winy, walce, autoagresji, depresji, zazdrości, lękach.

Ale to nie musi się wciąż powtarzać. Dla takich winnych-niewinnych: sprawców i ofiar, na widok których partnerzy, dzieci i podwładni być może wołają "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!", że jeszcze raz zacytuję Kaśkę Nosowską, jest pomyślany warsztat Ustawień Systemowych Rodowych Miłość Sprawcy i Ofiary w MADARY AM. A i każdy warsztat OTWARTY stwarza przestrzeń do takiej pracy.

🌷🌷🌷🌷

La la la "zagłada kwiatów trwa!"... Tak więc może w swoich oczekiwaniach miłego słodkiego życia, tą "miłością po swojemu" narzucaną bliskim, zamieniam ich życie w obóz koncentracyjny? Dla swojej przyjemności, przekonań lub nieprzeżytych traum? Mówi się, że jesteśmy dla siebie wzajemnie. A i owszem. Ale czy w tych okolicznościach współistnienia wspólnych spraw i sytuacji, na pewno robię co w mojej mocy, aby inni uczestnicy tych "lekcji życiowych lub karmicznych" mieli się w tym możliwie dobrze, bezpiecznie? Przyjmuję z całą determinacją swój wpływ i odpowiedzialność - za siebie, za swoje życie, za to co robię bliskim swoim "użalaniem się nad sobą" i innymi "dobrymi chęciami". Hmm...

Popatrzyłam chwilę na swoje dłonie, potem poprawiłam rąbek spódniczki z zawstydzenia i w te pędy pobiegłam podlać kwiaty: zamknięte w donicach i wypuszczone na spacerniak rabatki. Bo wiecie, rano jeszcze mi się wymsknęło, że życie to takie ciężkie, że do urlopu tak daleko, a ja już nosem po ziemi ciągnę czy coś tam takiego z repertuaru użalacza. A teraz, w obecności kwiatów na parapecie i tych w ogródku, nawet nie śmiałam pisnąć o swoim uciemiężeniu życiem. I nawet znalazłam odpowiedzialność za swój stan i to jak się mam. Była w torebce obok kluczy!... A od tygodnia szukałam jej bezskutecznie...

🌾🌾🌾🌾

"Zagłada kwiatów trwa / Koncentracyjny parapet / W domu mam

Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!"

fragm. tekstu Hey śpiewany przez Katarzynę Nosowską

Cały tekst znajdziesz TUTAJ.

 

Małgorzata IRI Jakubowska

USTAWIENIA SYSTEMOWE

www.ustawieniasystemowe.eu/blog

Warsztaty Ustawień Systemowych-Rodowych, Flesz

Konsultacje i ustawienia indywidualne

IMG_0840_edited.jpg
bottom of page